nic więcej
Komentarze: 2
Wszystko powoli mnie dobija. W szkole - to co Ania mi dała przeczytac... to miło z jej strony, to było tak jakby się otworzyła. Tylko czemu się skrywa, nie mówi tego, co tam było napisane :( Dalej... zaczęło mi się przypominać jak pewnego dnia szczeliłam sobie napis na ławce, niewinne krótkie zdanie a potem szOOk. "FyFka, co ty wiesz o zabijaniu." Rzeczowa odpowiedź i obraz zwalający z nóg - "TO!". Tak, czułam wtedy bezradność. Od razu, w drodze do szkoły - niby na żarty - kłótnia i wyzywanie. Powrót do domu i którkie polecenie pisane na kartce ręką mamy. Spojrzenie na buty (tylko ja wiem o co tu chodzi) i... przypomnienie wczorajszego dnia. Cholerna zazdrość, ja tak bardzo nie lubię ;( Odechciewa mi się wszystkiego i wszystkich. Najchętniej spędziłabym resztę dnia zamknięta w pokoju sam na sam ze swoimi myśłami i kto wie... czy nie zrobiłabym czegoś złego. Rzygać mi się chce, brzuch mnie boli i spać... zasnąć i nei wstać. Stac się niczym, pustką. Była i ... NIE MA. Wbrew pozorom humor mam całkiem niezły, tylko to życie jest takie podłe...
Przychodzą wspomnienia, przed oczami przesuwają się obrazy, czuję. Pragnienie, nieodpatra pokusa. Chcę tam pobiegnąć... a może to tęsknota?
Dodaj komentarz