Archiwum 24 lutego 2004


lut 24 2004 Bloga zaczynam od opowiadania
Komentarze: 2

Ona i on

Długo nie mogła rozpoznać swoich uczuć. Nie wiedziała, że tak naprawdę to bardzo Go kocha. Bo skąd niby miała to wiedzieć? Kiedy był blisko nie traciła głowy, nie mdlała jak zazwyczaj. Wręcz przeciwnie. Zachowywała się normalnie, od czasu do czasu spoglądając na Niego. To spoglądanie przeobraziło się w oglądanie z uwielbieniem i śledzenie każdego kroku. Dopiero po jakimś czasie zapragnęła z nim porozmawiać, powiedzieć mu, że coś do niego czuje. Ale bała się odrzucenia, tego, że On może Ją wyśmiać. Chciała napisać list. Nie znała adresu, a podać Mu go osobiście, to tak jakby z Nim rozmawiała. Podać przez kogoś - kiedyś na pewno się wyda. List napisała, ale pogodziła się również z tym że On nigdy go nie przeczyta.

Zmieniła się. Uczucie, które Ją wypełniło całkowicie usunęło z Niej radość. Coraz częściej płakała. Wszyscy widzieli, że coś Ją gnębi ale nikt nie pomógł. Nikt nawet nie próbował. To i tak nic by nie dało. Zamknęła się w sonie. Nikomu się nie zwierzała, nikomu nie ufała. Przesiadywała samotnie w ciemnym pokoju, albo spacerowała z nadzieją, że może go spotka. Marzyła o spotkaniu i marzenia się spełniały. Czuła wewnętrzną radość kiedy go widziała. Gdy przechodził tuż obok nie patrzyła, ale dziękowała Bogu, że ma Go tak blisko.

Śnił Jej się po nocach. Widziała, że jest gdzieś w pobliżu. Podbiegała, wyznawała Nu miłość i obejmowała. Stali tak przytuleni... Ale sen się kończył. Słońce beszczelnie wdzierało się do pokoju, przerywając i niszcząc ten piękny obraz. Tak bardzo chciała zasnąć i znów zobaczyć Jego twarz. Nie miała tego szczęścia. Tak bardzo zazdrościła innym dziewczynom, które kochały i były kochane. I cierpiała. To bolało. Mimo wszystko odwiedzała te miejsca, w których mogłaby Go spotkać. Widziała Go bez przerwy przed swoimi oczami. Wymyślała scenariusze, jakby tu z Nim porozmawiać. Ale zawsze były dwa wyjścia a jedno z nich to złamane serce. Znienawidziła nieśmiałość, która tak bardzo Jej przeszkadzała. Godzinami wpatrywała się w Jego zdjęcie i coraz bardziej czuła, że Go kocha i potrzebuje.

Pewnego dnia wybrała się na spacer. Intuicja podpowiadała Jej, że Go spotka. Nie mogła przegapić takiej okazji. Być może dzisiaj odważy się z Nim porozmawiać. Wyobrażała sobie te piękne sytuacje ze snów, kiedy nadeszło to dziwne uczucie. Tak, to znaczy, że On jest blisko. Rzeczywiście był. Stał niedaleko, uśmiechał się. Ale zaraz... nie był sam. Był z dziewczyną, Jej koleżanką. Przyspieszyła kroku, oddaliła się. Żal i ból okropny rozrywał Jej serce. Była zazdrosna. Uważała, że oni bawili się dobrze. Nie mogła już tego znieść. Stwierdziłą, że nie ma już u niego szans. Koniec.

Zapłakana wróciła do domu. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Spojrzała w lustro. Od tego płaczu wyglądała okropnie, nie mogła na siebie patrzeć. Drżącymi rękoma sięgnęła po żyletkę. Bała się ale nie wahała. Pomodliła się po czym podcięła sobie żyły. Krew spływała po dłoniach i powoli, stopniowo na podłodze tworzyła się niewielka kałuża. Tymczasem przed oczami miała Jego obraz. Rozpromieniona twarz, taka jak na zdjęciu, mówiłą "kocham cię myszko". Zasnęła...na wieki.

A On, gdy dowiedział się, że Ona nieżyje nie mógł się z tym pogodzić. Świat Mu się zawalił. Jak Ona mogła to zrobić? Przecież On jeszcze nie powiedział Jej jak bardzo Mu na Niej zależy. Przypomniał sobie wszystkie chwile, kiedy wpatrywał się w Nią jak w obrazek. Już wtedy wiedział, że Ją kocha. A Ona dawała mu nadzieje tymi czarnymi oczkami. Zerkała niczym sarenka... taka płochliwa. Chciał mieć Ją przy sobie, osłaniać od wiatru, ogrzewać gdy zimno. Chciał dać Jej poczucie bezpieczeństwa. A kiedy mijali się na ulicy pragnął zatrzymać Ją, objąć i już nie wypuścić. Nikogo nigdy nie traktował tak poważnie jak Jej. Zaraz, zaraz... kiedy widział Ją ostatni raz? Aha, stał wtedy z Jej koleżanką i wypytywał o Nią. Chciał wiedzieć więcej. Tylko dlaczego Ona tak szybko odeszła?

Nienawiść, czuł teraz nienawiść. Do siebie i do tej głupiej nieśmiałości. Na ulicy, kiedy przechodził tak blisko, że prawie Jej dotykał, a Ona zerkała tymi niewinnymi oczami, specjalnie zwalniał kroku. Żeby to dłużej trwało. W tej chwili poczuł okropny żal, rozrywający Go od środka. Rozpłakał się. Sam siebie pytał dlaczego Go to spotkało. Stracił osobę, którą tak bardzo kochał, chociaż skrycie. Nie daruje sobie tego. Z pewnością, ale żyć trzeba, żyć wspomnieniami. A z Nią na pewno spotka się po śmierci i nie będzie już nieśmiały. Nic Mu już nie stanie na drodze. Pokona wszystkie przeszkody, bo przecież wciąż tak bardzo Ją kocha...

paulineczka_14 : :